Kliknij tutaj --> 🏐 gra o tron żelazny bank
Smok Drogon w reakcji na śmierć Daenerys topi żelazny tron, zabiera ciało Dany i znika. Jak kończy się "Gra o tron"? Jon został pojmany, a decyzję o tym, kto będzie rządził królestwem podjęła Wielka Rada - składająca się z najważniejszych lordów Westeros.
Foto: kadr z 1. odcinka 8. sezonu "Gry o tron". By poznać genezę Złotej Kompanii należy się cofnąć aż do 184 roku po lądowaniu Aegona Zdobywcy, czyli przeszło sto lat wstecz. Siedmioma Królestwami rządził wówczas ród Targaryenów, a na Żelaznym Tronie zasiadał Aegon IV Targaryen, zwany Niegodnym. Mianując swoich bękartów
Sprawiedliwość królowej (ang. The Queen's Justice) – trzeci odcinek siódmego sezonu serialu „Gra o tron”. Jego premiera na antenie HBO miała miejsce 30 lipca 2017 roku w Stanach Zjednoczonych i 31 lipca 2017 roku w Polsce. Jon i Davos docierają na Smoczą Skałę, gdzie witają ich Tyrion Lannister i Missandei oraz grupa dothraków. Jon i Tyrion widzieli się ostatnio na Murze
Żelazny Bank z Braavos – arsepa.com.tr – Gra o tron – Pieśń Lodu i Ognia. Currently 7. Bank Gra edukacyjna, z pomocą której dzieci zaznajamiają się z wartością pieniędzy. Koszyk 0 produkty produkt 0,00 zł jest pusty. Gra produktów Dostawa 0,00 zł. Suma 0,00 zł. Informacje Kontakt Mapa strony O Nas.
Gra fabularna Mutant: Rok Zerowy przeniesie Was do świata po wielkiej Apokalipsie. Dumna ludzka cywilizacja upadła. Miasta zmieniły się w pustkowia. Wiatr hula po pustych ulicach, które stały się cmentarzyskami przeszłości. Jednak życie przetrwało – ruiny wciąż zamieszkuje Lud. Jesteście dziedzicami ludzkości, choć już nie do
Phrase Accrocheuse Pour Site De Rencontre. Michał Żuławiński2014-04-07 14:35analityk 14:35Król Robert Baratheon jak Donald Tusk, George Martin jako guru inwestowania, Żelazny Bank z Braavos niczym finansowa korporacja oraz Władimir Putin w roli hodowcy smoków. Oprócz dworskich intryg, pojedynków na magię i miecze oraz skomplikowanych relacji damsko-męskich, w serialu "Gra o tron" znaleźć można liczne konteksty finansowe, daleko wykraczające poza udział w superprodukcji byłego szefa Goldman Sachs. Jeden z bohaterów "Gry o tron" Tyrion Lannister i inwestor Warren Buffet Uwaga - artykuł nie zdradza ważnych szczegółów fabuły serialu/powieści (nie zawiera tzw. spoilerów). Kryzys is coming Jednym z motywów przewodnich "Pieśni lodu i ognia", na bazie której powstają kolejne sezony serialu, jest nieregularny cykl pór roku. Dla średniowiecznego społeczeństwa (nawet wspomaganego magią) oznacza to, że lato przynosi gospodarczy boom, zima natomiast to czas głębokiego kryzysu. Przedstawione w serialu wydarzenia rozgrywają się pod koniec lata, a bohaterowie wypatrują na niebie i ziemi znaków nadchodzącej zimy, której nadejście może obalić niejedno królestwo. Brzmi znajomo? Aktualnie na rynkach finansowych trwa jedna z najdłuższych w historii hossa, choć niektóre fundamenty makroekonomiczne (z trwającą plagą wysokiego bezrobocia na czele) wskazują, że świat nie jest w najlepszej kondycji. Nic dziwnego więc, że analitycy - podobnie jak mieszkańcy krainy Westeros - rozglądają się za sygnałami potwierdzającymi nadejście rychłego załamania. Motto jednego z wpływowych rodów - "zima nadchodzi" (ang. winter is coming) - to nic innego jak dewiza inwestorów, którzy nawet w czasach wzrostów powtarzają, że trzeba być przygotowanym na najgorsze. Złoto, srebro i miedź W Siedmiu Królestwach obowiązuje system trimetaliczny opierający się na monetach ze złota, srebra i miedzi. Najcenniejsza moneta – złoty smok – odpowiada 30 srebrnym księżycom, 210 srebrnym jeleniom lub 11 760 miedzianych pensów. Wśród zdawkowych monet z miedzi występują także gwiazda (8 pensów) oraz cztero-, dwu- i półpensówki. Wagi monet, która pozwoliłaby przeliczyć ich wartość według aktualnego kursu, autor niestety nie podał. Motyw zimy w tym roku szczególnie często przewija się przez raporty analityków finansowych, zwłaszcza tych opisujących sytuację w USA. Według dominującej w głównym nurcie opinii, za słabsze dane zza oceanu odpowiada przede wszystkim zima oraz opady śniegu w styczniu i lutym. Stety-niestety, w przeciwieństwie do świata "Gry o tron", w naszym świecie zimy trwają dosyć krótko, wobec czego analitycy Goldman Sachs czy S&P muszą znaleźć inne wytłumaczenia. Chleb i igrzyska Chociaż pojedynki na miecze czy działanie sił nadprzyrodzonych nie przystają do współczesnych realiów, w serialu i książce znajdują się też wątki wzięte niemal wprost z czołówek gazet. Jak dowiadujemy się już w pierwszych odcinkach serialu, chociaż kasa Siedmiu Królestw świeci pustkami, ich król Robert Baratheon nie widzi nic złego w prowadzeniu wystawnego stylu życia oraz organizowaniu wystawnych imprez, z igrzyskami w postaci turnieju rycerskiego na czele. Różnica między światem serialowym a rzeczywistym - czyli np. Donaldem Tuskiem przed Euro 2012 czy planowanymi igrzyskami w Krakowie - polega na tym, że władca z serialu jest przynajmniej szczery i w przeciwieństwie do realnych polityków nie obiecuje ludowi skoku cywilizacyjnego dzięki paru dniom przedniej zabawy. Z drugiej strony król lekceważąco odnosi się do kwestii finansowych (określając je pogardliwie mianem "liczenia miedziaków"), co także kojarzy się z niekompetencją polityków w sprawach gospodarczych. Dług rządzi światem Kalkulacja oparta na winie Przeliczenie siły nabywczej danej jednostki złota to trudne zadanie, nawet jeżeli porównuje się dwie epoki w tym samym kraju, a co dopiero świat realny z krainą fantasy. Zadania tego podejmuje się Międzygalaktyczne Biuro Wymiany, które na podstawie ceny wina określa kurs złotego smoka na 17 tys. dolarów czyli 51 tys. To samo narzędzie pozwala bawić się walutami z Harry’ego Pottera, Star Treka, Gwiezdnych Wojen czy gier komputerowych. Biorąc pod uwagę, że Robert Baratheon miał 6 milionów złotych smoków długu, jego wartość w przeliczeniu wynosi ponad 300 miliardów złotych. Warto jednak pamiętać, że w średniowiecznej gospodarce za złotą monetę można było nabyć o wiele mniej dóbr i usług niż dziś, kiedy za uncję złota (3,9 tys. zł) spokojnie kupimy używany samochód czy kilka elektronicznych gadżetów. Chociaż o jednym z bohaterów mówi się, że "gdy potrze o siebie dwie monety, to wyjdzie z nich trzecia", w świecie "Gry o tron" trudno szukać dominacji banków centralnych, tak symptomatycznej dla naszych czasów. Powszechność złota, a nie papierowych wytworów prasy drukarskiej sprawia, że ubytki w królewskich skarbcach są uzupełniane u kredytodawców, którzy chętnie pożyczają władcom. Dług - podobnie jak w rzeczywistości - jest nie tylko sprawą ekonomiczną, ale i (a może przede wszystkim) polityczną. Największego bank tamtejszego świata, Żelazny Bank z Braavos - którego przedstawiciel pojawi się w czwartym sezonie serialu - cieszy się wizerunkiem bezwzględnego egzekutora należności. Jeżeli władcy nie są w stanie spłacać pożyczek lub wręcz ostentacyjnie ignorują zawarte umowy, Żelazny Bank aktywnie wspiera ich konkurentów, którzy po objęciu tronu, w zamian za poparcie, spłacają należności poprzedników. W przeciwnym razie kończą tak jak oni. Choć Catherine Boyle z CNBC widzi tu podobieństwo do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, dewiza "Żelazny Bank zawsze odzyskuje należności" z powodzeniem mogłaby widnieć na sztandarach największych międzynarodowych korporacji finansowych, spośród których dziwnym trafem rekrutują się kolejni premierzy i ministrowie kolejnych zadłużonych po uszy państw. Żaden z nich nigdy nawet nie wspomniał o możliwości odmówienia spłaty długu. Lannisterowie kontra Buffett Serial fantasy, zyski realne Jak podaje „The Guardian”, ciągu 5 lat kręcenia "Gry o tron", gospodarka Irlandii Północnej zyskała 82 mln funtów. Na kwotę tą złożyły się pensje dla obsługi planu, wydatki na hotele i usługi oraz przychody z turystyki. Dzięki serialowi przybyło 900 etatów i 5700 miejsc pracy w niepełnym wymiarze godzin. Najbogatszym rodem Siedmiu Królestw są Lannisterowie. Ich motto – „Lannisterowie zawsze spłacają swoje długi” – z pewnością spodobałoby się Warrenowi Buffettowi. „Wyrocznia z Omaha” miałaby jednak o wiele więcej zastrzeżeń do strategii zarządzania majątkiem rodu z lwem w herbie. Królestwo Lannisterów nie jest szczególnie rozległe, a dodatkowo leży w terenach górzystych. Brak wielkich obszarów ziemi ornej rekompensują Lannisterom liczne kopalnie złota, z których czerpią (nomen omen) lwią część swoich dochodów. Taka struktura majątku diametralnie różni się od preferowanej przez Warrena Buffeta. Zdaniem jednego z najbogatszych ludzi w realnym świecie, nawet przy ubiegłorocznych cenach złota (1750 dolarów za uncję, dziś to zaledwie 1300 dolarów), jego cała światowa podaż (170 tys. ton) warta była więcej niż cała ziemia rolna w USA oraz 16 spółek wielkości Exxona. Według Buffeta inwestycje w drugi zestaw aktywów byłyby rozsądniejsze, ponieważ ziemia przyniosłaby plon, a spółki dywidendę, podczas gdy złoto tylko kurzy się w skarbcach. Jak mawia Buffett, „jeżeli posiadasz uncję złota przez wieczność, to wciąż masz tylko uncję złota.” Z drugiej strony Lannisterowie dzięki fortunie oraz potężnej armii aktywnie mogą wpływać na politykę Westeros, czego nie można powiedzieć o trzymającym fizyczne złoto na czarną godzinę przeciętnym Kowalskim. Jak przekonuje Matthew Yglesias na 84-letniemu inwestorowi znacznie bardziej do gustu przypadłaby struktura majątku rodu Tyrellów, którzy władają Reach – jednym z większych regionów Westeros, gęsto zaludniony i obfitujący w żyzne ziemie. Dobry zwyczaj - nie przyzwyczaj się Jako zapalony czytelnik literackiego pierwowzoru, Wallace Witkowski z ma dobrą radę dla wszystkich inwestorów giełdowych. Jego zdaniem nie należy się przyzwyczajać się do bohaterów przewijających się na kartach powieści, podobnie jak nie powinno się darzyć nadmiernym uczuciem spółek giełdowych - jak pisze, "to, że coś lub kogoś lubisz, nie znaczy, że trwać będzie wiecznie". Istotnie, tak jak George Martin lekką ręką co jakiś czas usuwa z pola widzenia czytelnika nawet głównych bohaterów opowieści, tak na giełdzie nie raz zdarzyło się, że krwawy kolor towarzyszył akcjom ulubionych spółek wielu inwestorów. Czasami bohaterowie znikają pojedynczo, czasami na rynkach akcji przytrafia się prawdziwe "Czerwone wesele", po którym trudno jest się otrząsnąć nawet najbardziej wytrawnym graczom. Czytelnicy mają taką przewagę, że znalezienie kolejnego faworyta odbywa się bez kosztowo, podczas gdy po nieudanej inwestycji - np. w Petrolinvest, który swego czasu był giełdowym bohaterem - na kolejną trzeba wyłożyć dodatkowe środki. Tę samą analogię można odnieść do ofiar Amber Gold, którzy, podobnie jak bohaterowie serialu, słono zapłacili za zaufanie niewłaściwym ludziom. Rzeczywistość bywa bardziej bezlitosna niż George Martin Czarne smoki i łabędzie 20 dolarów za złotego smoka Zagorzali fani serialu mogą nabyć repliki monet w Shire Post Mint. Srebrny jeleń Eddarda Starka kosztuje 20 dolarów, tyle samo trzeba zapłacić złotego smoka, na którym widnieje król Joffrey. Walder Frey i Balon Greyjoy uwiecznieni w miedzi kosztują 6 dolarów. Być może zabrzmi to paradoksalnie, ale w momencie premiery czwartego sezonu "Gry o tron" największą analogię do świata realnego stanowią smoki. Oczywiście nie wprost, lecz w przenośni - wystarczy ziejące ogniem gady uznać za alegorię czarnych łabędzi. Terminem tym zwykło się określać trudno przewidywalne wydarzenia o olbrzymich konsekwencjach, które jednak po fakcie łatwo jest wytłumaczyć, a nawet uznać za nieuniknione. Wszyscy mieszkańcy Westeros wiedzą, że jeszcze niedawno smoki siały w ich krainie spustoszenie i obalały królestwa. Również i my dobrze wiemy, że wydarzenia takie, jak kryzys, klęska naturalna czy wojna, dotykały naszego kawałka świata nie raz. Z drugiej strony, podobnie jak większość bohaterów książki i serialu, znamy te straszne "smoki" głównie z opowiadań. Tak jak ostatni smok w świecie "Gry o tron" miał rzekomo zniknąć 150 lat przed wydarzeniami opisanymi w serialu, tak we współczesnym świecie miał zapanować "koniec historii" i koniec wszelkich dużych wojen. Nie chcąc zdradzać zbyt wielu szczegółów fabuły, należy poprzestać na tym, że również w Westeros społeczeństwa Zachodu nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jakie zagrożenia czają się na Wschodzie. Wprawdzie Władimir Putin, Kim Dzong Un czy prężący muskuły przywódcy Chin, Japonii, Indii i Pakistanu nie wyglądają jak piękna Daenerys Targaryen (fani prokurator generalnej Krymu Natalii Pokłońskiej mogą zgłosić jej kandydaturę), jednak wszyscy oni dysponują potężnymi "smokami", które nawet jeżeli nigdy nie trafią na Zachód - choć kryzys krymski pokazał, że mogą - to mogą pociągnąć za sobą lawinę nieprzewidzianych wydarzeń oraz zmienić globalny układ sił. Michał Źródło:
W Szybeniku zatrzymaliśmy się wracając z Parku Narodowego Krka. Miał być spokojny spacer po mieście i relaksujący obiad – był nerwowy sprint i bułki złapane gdzieś w biegu. A i tak ulewa, która nas dopadła, zmoczyła nas do suchej nitki. Zdążyliśmy jednak zobaczyć kawałek miasta i nabrać apetytu na więcej. Szybenik to idealne miejsce na kilkugodzinny przystanek lub jednodniową wycieczkę. Deszczowe chmury wisiały nad całą Chorwacją. Porannej ulewie nie udało się jednak pokrzyżować naszych planów: przez kilka godzin zachwycalismy się miksem błękitu i zieleni w Parku Narodowym Krka. Chmury straszyły, ale poza kilkoma kropelkami jakoś nie zdołały wyprodukować więcej wody. Może nie chciały robić konkurencji wodospadom. Liczyliśmy na to, że w Szybeniku też nam się upiecze. Wprawdzie niebo ciemniało i stawało się cięższe z minuty na minutę, ale postanawialiśmy udawać, że tego nie widzimy. W końcu majówka w Chorwacji miała być naszymi pięknymi słonecznymi wakacjami. Ten dzień miał nam trochę zmącić ten idylliczny obraz. Gdzie zaparkować w Szybeniku My Polacy uwielbiamy zwiedzać Chorwację samochodem, najlepiej własnym. Jesteśmy już jednym z najbardziej zmotoryzowanych narodów w Europie i czynimy z naszych samochodów użytek. Jest więc spora szansa, że do Szybenika dotrzecie, podobnie jak my, samochodem. Jak jest z parkowaniem w Szybeniku? Całkiem nienajgorzej. Choć oczywiście nie jest tak, że podejdziemy pod samą główną część starówki i tam znajdziemy miejsce. Jeśli chcecie spróbować, to ledwie kilkadziesiąt metrów od twierdzy św. Michała znajdziecie kilkadziesiąt publicznych miejsc. Niestety, szansa, że będzie coś wolnego jest oczywiście niewielka. Na szczęście Szybenik nie jest duży, a w mieście znajduje się kilka naprawdę sporych parkingów, które ciężko zapełnić poza sezonem. Po nieudanej próbie z podjechaniem do samego centrum, zdecydowaliśmy się na opcję B, czyli parking obok dworca kolejowego w Szybeniku. Kiedy rzucicie okiem na mapę, zobaczycie, że obok niego jest jeszcze Parking Luka, wciśnięty między dworzec a wodę i co najmniej trzy mniejsze place położone bliżej starówki. Bardzo pomocna w planowaniu miejsca postoju jest ta mapa parkingów w Szybeniku. Ile kosztuje parkowanie w Szybeniku? Na większości parkingów godzina postoju to koszt 6 HRK, czyli 3,5 PLN w sezonie ( oraz 5 HRK, czyli 2,9 PLN poza nim. Podobnie jest na miejscach przy ulicy w strefie 0 i 1, gdzie godzina kosztuje 5 HRK przez cały rok. Nieco więcej można zaoszczędzić w oznaczonej na podanej przez nas mapie na żółto parkingach w strefie 2. Tam przez cały rok za godzinę parkowania zapłacicie 3 HRK, czyli 1,45 PLN. A że na przykład taka ulica Tezacka wcale nie jest dalej od katedry św. Jakuba niż parkingi przy dworcu kolejowym, to co bardziej oszczędni może tam właśnie powinni spróbować najpierw. Nasz Szybenik, czyli gra o to, by nie zmoknąć Zaklinanie słonecznej rzeczywistości początkowo szło nam nieźle, ale czuliśmy, że zdolności magicznych nie starczy nam na długo i postanowiliśmy się skupić na najbardziej „must see” atrakcjach Szybenika. Dlatego żwawym krokiem ruszyliśmy wąskimi uliczkami w stronę górującej nad miastem twierdzy świętego Michała (niegdyś znanego jako zamek św. Anny). Uliczki same w sobie są urocze i zasługują na zdecydowanie więcej uwagi, niż byliśmy im w stanie poświęcić, ale cóż było robić. Szybko mijaliśmy malownicze zaułki i kościoły, na dłużej zatrzymał nas jedynie kościół św. Wawrzyńca otoczony przez niewielki ale bardzo malowniczy ogród. Wejście jest bezpłatne, a poza odrobiną cienia, fontanną i przepięknie utrzymaną zielenią znajdziecie tam też niewielką kawiarnię. Poganiani przez chmury niestety nie skusiliśmy się na kawę i lody w tej uroczej lokalizacji, ale w upalny dzień jest to na pewno przyjemne miejsce na przystanek w drodze na szczyt. Dopiero w twierdzy św. Michała zatrzymaliśmy się trochę dłużej. Nie da się jej nie zauważyć – góruje nad miastem na wyskości 70 metrów Zwiedzanie jest płatne: 50 HRK (29,5 PLN) za dorosłego i 30 HRK (17,5 PLN) za dziecko (poniżej 5 roku życia dzieci wchodzą za darmo). Są też bilety rodzinne (rodzice + dowolna liczba dzieci), które kosztują 110 HRK (64,5 PLN). Pierwsze wzmianki o budowli na wzgórzu sięgają X wieku, choć swój obecny kształt zyskała dopiero w XV wieku. W XVII i XVIII wieku eksplozje prochu poważnie uszkodziły twierdzę, a w XIX wieku rozebrano mury miejskie, przez co miejsce to straciło swój obronny charakter. Kilka lat temu budowla przeszła grutowny remont zyskując niewielkie muzeum i imponujący amfiteatr. Wewnątrz trudno poczuć już klimat średniowiecznej twierdzy. Nowoczesne pomieszczenia, szkło i ledowe oświetlenie całkowicie przytłumiły stare kamienne ściany. Nie lepiej jest na dziedzińcu, który opanowała metalowa konstrukcja z plastikowymi niebieskimi krzesełkami. Dodatkowo mury od strony sceny zakryto drewnianą ścianą, być może by uchronić kamień przed ewentualnymi uszkodzeniami od stawianych dekoracji. Polecamy za to spacer dookoła murów. Na ścieżce pod strzlistymi kamiennymi ścianami można poczuć dawną siłę twierdzy i nadzieję, jaką mogła dawać mieszkańcom miasta w dole. Same miasto najlepiej oczywiście podziwiać nie ze ścieżki, ale z samych murów. To właśnie panoramiczne widoki Szybenika są zdecydowanie ciekawsze niż sama twierdza Z góry widać jak na dłoni jak pięknie położony jest Szybenik. Czerwone dachy starówki okalają twierdzę ze wszystkich stron. Dalej – we wszystkich kierunkach, otacza nas zieleń, a od morza poza pasem bujnej zieleni miasto oddziela dodatkowo kanał św. Ante. Gdybyśmy poszli ścieżką turystyczną wzdłuż kanału, doszlibyśmy do kolejnej warowni – twierdzy św. Mikołaja, nieco młodszej, bo zbudowanej w XVI wieku u ujścia rzeki Krka przez Wenecjan, którzy chcieli w ten sposób uchronić miasto przed atakującymi od strony morza Turkami. Od lipca 2017 roku twierdza znajduje się na liście UNESCO, i prawdopodobnie jest głównym powodem, dla którego jeszcze kiedyś do Szybenika wrócimy. Czerwone dachy Szybenika. Widok z twierdzy św. Michała Kolejne fortece, które widać z murów twierdzy św. Michała to warownia Barone znana również jako Šubićevac i położona najwyżej, bo na 115 metrach twierdza św. Jana. Pierwotnie połączone ze sobą kamiennymi murami i fosami budowle zostały wzniesione w ciągu zaledwie kilku miesięcy w 1646 roku, by obronić miasto przed armią Ottomańską. Bilet wstępu do św. Michała jest jednocześnie biletem wstępu do Barone, jest ważny w ciągu 7 dni od zakupu. Barone nazwę zawdzięcza Baronowi von Degenfeld, pomysłodawcy budowy twierdzy, który (skutecznie) stanął na czele obrony miasta. Fort po odparciu nawały tureckiej wkrótce stracił swoje funkcje obronne i popadł w zapomnienie. Szybko stał się ruiną i jako taka dotrwał w szczątkowej postaci do XX wieku. Wtedy kupiło go miasto Szybenik i przywróciło do życia ograniczonym remontem. Na poważniejszy przyszedł czas po wejściu Chorwacji do Unii. Kilka lat temu mury odnowiono, zorganizowano plac zabaw i punkt widokowy z kawiarnią. Teraz podobno jest tak nowocześnie i sterylnie, że aż dziwnie. Jeśli jednak będziecie mieli lepszą pogodę niż my, to nie zniechęcajcie się naszym opisem. W końcu bilet i tak będziecie mieli w ręku, a widoków z murów na szczęście jeszcze nowoczesność w Szybeniku nie zepsuła. Twierdza św. Jana w przeciwieństwie do dwóch pozostałych budowli jest jeszcze w średnim stanie. Stare mury uginają się i sypią przed zachłanną roślinnością, gdzieniegdzie straszą resztki ogrodzenia i drutów kolczastych pozostawionych przez stacjonujące tu niegdyś wojsko. Kiedyś dreszczy emocji wzbudzało przejście obok znaku zakazu wstępu i samodzielne eksplorowanie budowli. Teraz to chyba niemożliwe, bo w końcu trwają prace restaruacyjne. Remont miał się zacząć w 2017 roku i trwać dwa lata, ale złapał pewne opóźnienie i teraz mówi się o 2020 roku jako dacie oddania twierdzy dla zwiedzających. Szczęście w nieszczęściu, że wizualizacje pokazują raczej umiarkowaną ingenrencję w historyczną budowlę. Bardziej chodzi o uprzątnięcie resztek śladów obecności wojskowych, wzmocnienie i oczyszczenie murów i uporządkownie roślinności. Mamy nadzieję, że kiedy kolejnym razem zawitamy w Szybeniku, uda nam się już wygrać z pogodą i postawić swe osiem stóp na szczycie murów twierdzy. Gdzieniegdzie można znaleźć informację o „występie” twierdzy św. Jana w serialu „Gra o Tron”, ale to chyba nieporozumienie wynikające z nazwy podzielanej z dubrownickim fortem św. Jana, który faktycznie w serialu wystąpił. Co nie znaczy, że ekipy HBO nie było w Szybeniku. Spędziła w nim może nie aż tak dużo czasu jak w Dubroniku, ale miasto i tak zagrało całkiem ważną rolę w świecie „Gry o Tron”. Jak trwoga, to do… Żelaznego Banku Zwiedzanie twierdzy św. Michała było dla nas prawdziwym wyścigiem z czasem. Niebo po drugiej stronie kanału św. Ante robiło się z minuty na minutę coraz bardziej granatowe. Było dla nas jasne, że pozostałe trzy twierdze, św. Mikołaja, Barone, św. Jana musimy zostawić sobie na kolejną wizytę w Chorwacji. Nie moglibyśmy jednak w żadnym razie odpuścić innej niezwykłej budowli, oczywiście również widocznej z murów twierdzy św. Michała: katedry św. Jakuba. Szybenik. Widok z twierdzy św. Michała na twierdzę św. Jana Lunęło jak tylko opuściliśmy mury twierdzy. Kiedy spadły pierwsze krople zbiegaliśmy już po schodkach i wąskich stromych uliczkach starego miasta. Po kilku minutach rozpętało się piekło. Nie chcieliśmy się zatrzymywać, bo twierdzę św. Michała od katedry dzieli ledwie 10-minutowy spacer, ale nawet to okazało się odległością trudną do pokonania. Gwałtowność ulewy zupełnie nas zaskoczyła. Poddaliśmy się bardzo szybko i wskoczyliśmy do jakiegoś baru. Zastanawialiśmy się, czy nie przeczekać burzy, ale nagle zorientowaliśmy się, że mimo kurtek przeciwdeszczowych jesteśmy przemoczeni do, za przeproszeniem, bielizny. Uznaliśmy, że jeśli mamy się trząść w barze przez kolejne nie wiadomo ile, to lepiej już dobiec do katedry i przeczekać do końca deszczu w jej średniowiecznych murach. Bardziej mokrzy w końcu być nie mogliśmy. To nie do końca okazało się prawdą. Schody z nadmorskiej promenady na plac przed katedrą przypominały wodospad. Ulicami przelewały się strumienie wody, w których brodziliśmy po kostki. O ile zwykle woda stanowi 60-70 proc. masy ciała człowieka, to w naszym przypadku pewnie było to prawie 100 proc. Wyglądaliśmy jak postaci z obrazu, na którym spłynęły farby. Ale do katedry dobiegliśmy. Zapłaciliśmy za wstęp 15 HRK od łebka (choć pobieranie pieniędzy od uchodźców klimatycznych to ciężki grzech) i ociekając strumieniami wody skryliśmy się na kilka minut przed deszczem w tej monumentalnej budowli. Katedra św. Jakuba – kamienny pomnik architektury Budowa kościoła, w miejscu starego, mniejszego, który przestał wystarczać rozrastającemu się miastu, rozpoczęła się w 1431 roku. Jedynym budulcem był kamień pozyskiwany z chorwackich wysp. Naprawdę! Przy budowie katedry nie używano zaprawy, ani innego spoiwa łączącego kamienie. Gdy w 1991 roku kopuła katedry została uszkodzona w trakcie działań wojennych, okazało się, że współcześni budowniczy nie są w stanie odtworzyć systemu łączeń kamiennych płyt, i w kilku miejscach trzeba było użyć cementu. Wnętrze, choć surowe, kryje w sobie kilka godnych uwagi zabytków, jak choćby sarkofagi i grobowce biskupów, kamienne stalle, barokowy ołtarz, czy baptysterium z chrzcielnicą. Na zewnątrz z kolei warto zwrócić uwagę na ponad 70 rzeźbionych głów, które prawdopodobnie mają upamiętniać wpływowych mieszkańców miasta. Katedra została wpisana na listę UNESCO w 2000 roku z uwagi na swą unikatowość i wyjątkowość a także udane połączenie elementów gotyckich i renesansowych. Jeśli wydaje się Wam, że gdzieś już ją kiedyś widzieliście, zapewne jesteście fanami Gry o tron – katedra grała rolę Żelaznego Banku, a w wąskich uliczkach miasta rozpoznać możecie Braavos: to tu kręcone były sceny podczas których Arya szkoli się w Domu Czerni i Bieli. Tymczasem deszcz ani myślał przestać padać. Byliśmy już tak przemoczeni, że kolejne litry wody spadające nam na głowy nie robiły różnicy, o ile z twierdzy do katedry dobiegliśmy, o tyle do samochodu wróciliśmy już normalnym tempem, rzucając jeszcze szybko okiem na Ratusz stojący na placyku przylegającym do katedry – w słoneczny dzień knajpki w uroczych podcieniach pewnie są pełne turystów, tym razem nie było tam nikogo. Odpuściliśmy bez żalu Muzeum Miejskie, minęliśmy kościół św. Barbary i jeszcze kilka zabytkowych świątyń – co nie było trudne, biorąc pod uwagę, że jest ich w Szybeniku aż 24 (z czego 12 nadal pełni świątynne funkcje). Wahaliśmy się jeszcze przez krótki moment, czy nie zjeść czegoś szybkiego na mieście. Oczywiście w przemoczonych ubraniach nie było szans na wizytę w rozsądnej cenowo jadłodajni i zatopienie zgłodniałych kłów w którymś z chorwackich przysmaków. Marzenia o dymiącej manestrze (zupie podobnej do włoskiej minestrone), sarmie (czyli czegoś na kształt polskich gołąbków), kruhu (świeżym chlebie) podawanym praktycznie wszędzie, czy rozacie (deserze z karmelu, jajek, mleka i gorzkiego likieru) musieliśmy odłożyć na kiedy indziej Złapaliśmy po drodze jakieś bułki, bo puste brzuchy burczały coraz głośniej, i doczłapaliśmy się do samochodu. Zdjęliśmy z siebie co się dało, przykryliśmy dzieci kocem, który szczęśliwie woziliśmy w bagażniku od czasu plażowania w Omisiu, rozkręciliśmy ogrzewanie na maksa i ruszyliśmy w stronę naszego CASAMUNDOwego domku w miejscowości o jakże kuszącej w tamtym momencie nazwie – Suhi Potok. Gdzie nocować w Chorwacji? Możecie tak jak my skorzystać z Casamundo, gdzie zarezerwujecie swój wymarzony wakacyjny dom. Warto też zajrzeć na Airbnb (i przy okazji skorzystać ze zniżki na pierwszą rezerwację!), lub zajrzeć na Hotelscombined – wyszukiwarkę noclegów hotelowych. A jeśli lubicie komfortowe, zorganizowane przez profesjonalistów wycieczki, to zajrzyjcie tutaj: Wpis zawiera reklamy oraz linki afiliacyjne prowadzące do naszych partnerów, wyszukiwarek hoteli. Umieszczamy je, by utrzymać nasz blog.
{"type":"film","id":476848,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/serial/Gra+o+tron-2011-476848/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum serialu Gra o tron 2014-06-08 19:49:24 ocenił(a) ten serial na: 7 Tyrellowie obiecali przecież, że spłacą długi korony, a stawanie za nowym królem, choćby i prawowitym - powiększy tylko wydatki banku. sb_slav Za nie liczenie sie z Zelaznym Bankiem przez Cersei. sb_slav może po prostu zabezpieczają się na przyszłość?Bank należy do Tywina który ma 60-parę lat i niedługo umrze, a wtedy albo zostanie przekazany w spadku jego najstarszemu synowi który ma bardzo złą reputację,albo zarząd banku będzie musiał znaleźć sobie innego ważne czy to pierwsze czy drugie, Stannis jest najlepszym kandydatem, więc nie chcą go jest oczywiście jest tylko moja teoria, pewnie w książce jest to lepiej wyjaśnione. barbarjan Bank nalezy do Tywina? lOL KarmazynowyKokos W którymś z ostatnich odcinków Tywin mówił że kopalnie lanisterów są już puste od trzech lat i nie zbankrutowali tylko dla tego że "żelazny bank Brawos" należy do nich, myślałem że mówił dosłownie, ale to mogła być też przenośnia, coś jak "trzymamy ich w garści". barbarjan Aż znalazłam ten fragment i ktoś źle przetłumaczył (jeśli miałeś napisy/lektora), albo Ty źle usłyszałeś ten fragment (jeśli oglądałeś po ang).Nie "we OWN bank of bravoos" ( "mamy bank w braavos") tylko "we OWE bank of bravoos" ("jesteśmy winni bankowi").Mała różnica i łatwo można przekręcić ;) oleska_d Po prostu się przesłyszałem, dzięki za wyjaśnienie. Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem sb_slav Myślę, że jest to po prostu skrót fabularny (niestety ubogi w logikę), dzięki któremu w 5 sezonie będzie można sobie odpuścic watek banku, co zrobi miejsce innym watkom w KP. Bronson__AK_47 No raczej. Nie ma już powodu, żeby pojawiać się na Murze, a co do ubogości w logikę to również jak najbardziej. sb_slav Ogólnie Żelazny Bank finansuje uzurpatorów gdy oficjalny król zalega z płatnościami. sb_slav Odpowiadając na pytanie, na Westeros toczy się wojna, i po jej skonczeniu przyszły król może sprzedać ziemie bankowi, dać przetargi na odbudowe kraju, dróg, mostów czy czego tam sie da, generalnie po za długiem są korzyści które potem mogą się zwrócić bankowi i wygra ten kto bedzie Stanis bedzie rządził? rzeczywiscie, młody lanister jest za mały, Tywin nie długo kopnie w kalendarz w nienaturalny zresztą sposób, John Snow ma w dupie żelazny tron chociaż śmierć Neda powinna być pomszczona. Nie mniej, za każdym razem gdy starkowie chcą pomścić kogoś źle się kończy. Co do Stanisa, pewnie też umrze ale dla banku jest on jakąś chwilową gwarancją a kase którą dają są zaledwie drobniakami.
OpisRecenzjeDane techniczneW grze o tron zwycięża się albo o Tron: Żelazny Tron to gra planszowa o intrygach i zdradzie dla 3-5 graczy osadzona w ekscytującym uniwersum serialu HBO, oparta na legendarnej grze planszowej Cosmic Encounter®. Każdy gracz przejmuje kontrolę nad jednym Wielkich Rodów Westeros i rzuca najsłynniejszych członków każdego rodu do walki w epickich bitwach i zakulisowych spiskach. Gracze muszą negocjować, blefować i grozić pozostałym, wykorzystując wszystkie dostępne środki aby zdobyć ostateczną nagrodę – Żelazny Tron!ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA:♦ 100 plastikowych znaczników władzy ♦ 1 instrukcja ♦ 25 żetonów wpływu ♦ 25 arkuszy liderów ♦ 18 kart wydarzeń ♦ 125 kart rodów ♦ 5 plansz wpływu ♦ 25 żetonów postaciAutorzy: Bill Eberle, Peter Olotki, Greg Olotki, Justin KemppainenProducent: GalaktaWersja językowa: Polska Liczba graczy: 3-5Wiek: od 18 latCzas rozgrywki: 30-60 min Zobacz także: Klienci polecają również:
Bezpieczeństwo Szybka dostawa Bezproblemowy zwrot Opis Szczegóły produktu Komentarze„Chaos to nie otchłań. To drabina.”- Petyr BaelishBazując na mechanice popularnej gry Cosmic Encounter, The Iron Throne pozwala wkroczyć do świata porywającego serialu HBO Gra o Tron i wziąć udział w satysfakcjonujących starciach z udziałem jego najbardziej znanych z bohaterów. Tytuł ten pozwala graczom stanąć na czele Wielkich Rodów Westeros, ścierających się ze sobą w epickich bitwach i zakulisowych spiskach. W trakcie rozgrywki gracze będą musieli negocjować, blefować, zawiązywać sojusze, zastraszać rywali i korzystać z każdego dostępnego sposobu, aby rozszerzyć swój wpływ, zdobyć przewagę oraz najwyższą nagrodę: Żelazny Tron!Bitwy, sojusze i zdrady są kwintesencją rozgrywki w Żelazny Tron. Każda runda skupia się na rozparzeniu starcia między dwoma rodami i choć w każdej bitwie aktywni będą jedynie dwaj gracze, pozostali mogą zaoferować swe wsparcie!Starcia w Żelaznym Tronie są szybkie, ale pełne okazji do wdrożenia przebiegłej strategii oraz knucia diabolicznych intryg. W ich trakcie każdy aktywny gracz wybiera atakującego lub obrońcę, a każdy z pozostałych graczy może zaproponować wsparcie dla jednej ze stron. Tym sposobem potyczka Lannisterów ze Starkami może zaangażować Tyrellów lub inny potyczki polegają na czymś więcej niż tylko początkowych ustaleniach siły. Plany i blefy dodają potyczkom głębi podczas negocjacji pomiędzy graczami. Oczywiście bardzo prawdopodobne jest, że jeden lub obaj gracze będą kłamać, ale mogą też zdecydować się na rozejm. Mogą również zagrać kartę wrogości i spróbować zwyciężyć w bezpośredniej walce, dodając punkty z karty wrogości do swojej łącznej wypadku rozejmu aktywni gracze negocjują, co mogą zaoferować sobie nawzajem, aby utrzymać pokój. W wypadku wrogości jedna ze stron wygra, a druga gry jest rozprzestrzenienie swoich pięciu żetonów wpływów na karty rodów przeciwników i zdobycie korony dla grając tym samym rodem wiele razy, z każdym liderem rozgrywka będzie wyglądać inaczej, ponieważ gracz zawsze może skorzystać z jego umiejętności (widocznej dla przeciwników), co znacząco wpływa na strategię rozgrywki. Przykładowo, ród Starków zapewnia inne korzyści jeśli liderem jest Honorowy Eddard Stark, a inne kiedy wybrana zostanie Mściwa Arya kolei talia rodu - używana podczas starć - zawiera dziesięć kart postaci. Podzielone równo między pięciu bohaterów, karty te pozwalają Wam korzystać z ich umiejętności podczas starć, w której dana postać bierze udział. Bez względu na to, czy postać należy do aktywnego gracza, czy jest tylko wspierającym, może mieć znaczący wpływ na wynik do korony jest pięciu, ale Żelazny Tron jest tylko jeden. Czy potraficie blefować i spiskować, by zwyciężyć i zagarnąć władzę nad Siedmioma Królestwami dla siebie? Przekonajcie się!Zawartość pudełka:100 plastikowych znaczników mocyzasady25 żetonów wpływów25 kart liderów18 kart zdarzeń125 kart domów5 kart wpływów25 żetonów postaci Polecamy również: Mysthea292,59 złCenaOdkryj i przejmij kontrolę nad niezbadanymi krainami, kształtowanymi niezrozumiałymi siłami, gdzie anomalie przeczą prawom fizyki a życie rozwinęło się w inny, nieznany sposób. Staw czoła straszliwym bestiom i znajdź sposób na przetrwanie nieznanych zagrożeń, które przyjdzie napotkać podczas wędrówki. Twórz i ulepszaj swe armie, zawiązuj i zrywaj sojusze: zrób wszystko co w twojej mocy by zapanować nad tymi nieznanymi, surowymi krainami! Aeon's End (polska edycja)129,99 złCenaAeon’s End to kooperacyjna gra karciana oparta o mechanikę budowania talii, w której karty na żadnym etapie nie są tasowane, a zmienna kolejność tur graczy symuluje chaos bitwy. Gracze podejmują znaczące decyzje poprzez zarządzanie swoją każdej rozgrywki, zmierzycie się z innym wrogiem, z których każdy ma unikalny zestaw umiejętności, zmuszając graczy do stosowania odmiennych taktyk w celu pokonania go. Roll for the Galaxy (druga...162,51 złCenaRoll For The Galaxy to gra ekonomiczna o budowie własnego imperium, w której zarządzamy surowcami, opracowujemy nowe technologie i zasiedlamy planety, a wszystko odbywa się za pomocą rzutów wieloma różnokolorowymi reprezentują robotników, którzy opracowują nowe technologie, zasiedlają tajemnicze światy i zajmują się dystrybucją dóbr – zarówno wśród własnych obywateli, jak i poprzez handel. Gracz, który okaże się najlepszym zarządcą wygra, a jego cywilizacja stanie się przykładem dla całej galaktyki. Papua81,21 złCenaKażdy gracz otrzymuje plansze zadania z egzotycznymi wyspami. Trzeba je jak najszybciej połączyć mostami! Gracze mają do dyspozycji fragmenty konstrukcji o różnych kształtach i długości. Buduj, obracaj, przekręcaj i kombinuj z ustawieniami mostów. Uważaj na wulkany! -5%ObniżkaSpirit Island223,90 złCena podstawowa 235,68 zł -5%CenaOd niepamiętnych czasów na odizolowanej wyspie mieszkają potężne duchy. Są one integralną częścią świata natury, jak również czymś ponad nim. Dahanie – rdzenni mieszkańcy wyspy – żyją z duchami w zgodzie, szanują je, lecz podchodzą do ich działań z pewną dozą ostrożności. Niestety na wyspie pojawili się najeźdźcy z dalekich krajów, którzy zaburzają naturalną równowagę, niszcząc obecność duchów i wszystko inne na swojej drodze. Jako duchy musicie połączyć siły i wypędzić najeźdźców z wyspy… zanim będzie za późno! Epoka Kamienia (Stone Age)105,60 złCenaKażdy wiek ma swoje wyzwania. Epoka kamiennej ukształtowała się przez pojawienie się rolnictwa i przetwórstwa. Zaczyna i rozwija się handel, a cywilizacja zakorzenia się i rozprzestrzenia. Londyn (druga edycja)105,60 złCenaDruga edycja kultowej gry Martina Wallace’a. Odbuduj Londyn po wielkim pożarze z 1666 roku. Czy zdecydujesz się wznosić wielkie budowle i niesamowite pałace? Czy poradzisz sobie z rosnącym ubóstwem?Myśl strategicznie, działaj mądrze i wygraj realizując swoją wizję miasta! W grze Londyn musisz odpowiednio zarządzać kartami, spłacić pobrane pożyczki na czas oraz dostosowywać się do bieżących potrzeb, aby wygrać. BattleLore210,48 złCenaBattleLore to gra, która łączy kilka gatunków, jednoczy różnorodne elementy i aspekty kart, figurek, RPG i gier planszowych; nie można jej łatwo przypisać do żadnej kategorii.
gra o tron żelazny bank